Superbohater: człowiek-Bóg

To uczucie, kiedy dowiadujesz się, że wszystko, w co wierzyłeś do tej pory, jest nic nie warte i od dziś musisz zacząć tym gardzić. Bezcenne.

To uczucie musiał wywołać u swoich ziomków pewien superbohater; nie człowiek-pająk, nie superman i też nie człowiek-nietoperz. Człowiek-Bóg – Jezus. Wychowany w Nazarecie mężczyzna, który miał jedną supermoc: posłuszeństwo Ojcu.

On właśnie wjeżdża tryumfalnie na oślątku do Jerozolimy, by stoczyć przedostatnią swoją bitwę. Wchodzi do świątyni, gdzie dojdzie do konfrontacji… autorytetów. Nie będzie bitwy na pięści, ale na słowa. Superbronią jest znajomość Pisma i bożej drogi. Na dobry początek Człowiek-Bóg wywraca stoły handlarzy. Potem uzdrawia. Dzieci wołają za nim: uwielbiony Syn Dawida! Coś w stylu: niech żyje król!

Następnego dnia kontynuuje walkę. Arcykapłani i starsi, którzy w tej kulturze mieli niekwestionowany autorytet, mocni rozstrzygać wszystkie kwestie prawa, zaatakowali pierwsi: – Jaką mocą to czynisz i kto ci dał tę moc? – Pytali. Człowiek-Bóg odpowiada serią; każde podobieństwo podkopuje ich stanowisko. Każde jest jak celny cios siekierą, jak napisano: „do korzenia drzew jest przyłożona siekiera i każde drzewo, które nie wydaje szlachetnego owocu, zostaje wycinane i w ogień wrzucane” (Mat. 3:10, Łuk 3:9).

Ostatni cios jest decydujący. Celny jak wszystkie poprzednie i docinający resztę wątpliwości. Jezus zdaje pytanie:

– Co sądzicie o Chrystusie? Czyim jest synem? – Mówią mu:
– Dawidowym. – Rzecze im:
– Jakże więc Dawid w natchnieniu Ducha nazywa go Panem, gdy mówi: „Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich pod nogi twoje”. (Ps. 110) Jeśli więc Dawid nazywa go Panem, jakże może być synem jego?
I nikt nie mógł mu odpowiedzieć ani słowa, ani też już nikt od owego dnia nie odważył się go pytać. (Mat. 22:42-46, BW)

Zastanawiające, czyż nie? Dziwne pytanie, niby niewinne. A po nim cisza, jak makiem zasiał. Nikt się już nie odważył… W Ewangelii Marka jest podobny tekst; również w Świątyni, mówi Jezus wprost: „jakże to uczeni w Piśmie mogą mówić, że Chrystus jest synem Dawida? (Mar. 12:35, BW)

Stąd wiemy, że taka była oficjalna nauka tamtych czasów. Mesjasz ma być potomkiem Dawida. No i co, źle? Przecież był nim! Tak miał w rodowodzie. Tak wołały za Jezusem dzieci i nie zaprzeczał, jeszcze je pochwalił! Wyraźny wniosek jest taki: arcykapłani spodziewali się mesjasza, który będzie zwykłym człowiekiem. Jezus był zwykłym człowiekiem, a ponadto (!) Bogiem.

To mogło być zaskakujące, przyznajmy! I to do dziś jest tajemnicą. To pytanie w jednej sekundzie ustawiło trzydziestolatka ponad autorytetem arcykapłanów i starszych – rzecz absolutnie nie do pomyślenia dla Żydów! A tajemnica boskości Chrystusa jest do dziś filarem wiary. Tylko Człowiek-Bóg mógł zbawić świat.

Dodaj komentarz