Poważny – nie znaczy skomplikowany

Prostota i prostactwo. To pierwsze uwielbiam, drugiego nie toleruję, jak pewnie większość z was. Jak rozróżnić te dwa – oto prosty sposób.

Słuchajcie, bo wygłaszam poważne rzeczy, a me usta otwierają się na to, co proste. (Przyp. Sal. 8:6, NBG)

Otóż to, co poważne, nie musi być skomplikowane. Bo jest proste. Adresatem przysłów Salomona jest jego syn – to życiowe rady. Mało kto je lubi. Bo często zawierają napomnienie albo wydaje się, że są za mądre, trudne itp. Ale to nieprawda! Dowód? Proszę:

Fałszywa waga jest ohydą dla Wiekuistego, a pełnoważne ciężarki Jego upodobaniem. (11:1)

Innymi słowy: nie kombinuj (w najgorszym znaczeniu tego słowa). Bo to się wiąże z przekleństwem. Rób najprościej, jak się da. Jak sprzedajesz 1, to sprzedawaj 1, a nie 0,95. Albo: jak pracujesz 8 godzin, to pracuj 8. Itp.

Oto ironia: pokręcone ścieżki życiowe z dala od Bożych przykazań skłonny jestem uważać za proste, wesołe życie! A te proste jak konstrukcja cepa wskazówki – to jakaś wyższa szkoła jazdy, abstrakcja i wielka filozofia. Nie, jest przecież dokładnie odwrotnie. 

Fakt, że to kosztuje: dotrzymanie słowa, uczciwość, sumienność, punktualność, a także przyznawanie się do błędów, przepraszanie i dokładanie starań, by „to się już nie powtórzyło”. Ale jeśli przywyknę do tych „pełnoważnych ciężarków”, to reszta będzie przyjemnością. Witaj prostoto. Żegnaj prostactwo i buractwo.

Dodaj komentarz